Jest super, jest super, więc o co ci chodzi?

Przedwczoraj buchnęła u nas przerażająca wiadomość. 
Otóż PP aresztowała ok. 40 letnią kobietę pod zarzutem handlu narkotykami.
Samotna, prd. rozwódka z dwójką małych córek ok.12 letnich i jedną 21- letnią dorabiała sobie.
Do czasu, aż doniósł na nią jeden z klientów.
Miejscowa społeczność buchnęła oburzeniem.

Wyrodna, jak mogła, w głowie jej się, lepiej by sobie zarabiała"na dupie", zachciało się wielkiej Pani...
Hmm. Całość? Dwie ulice dalej. Ona- znajoma. Najstarsza córka- koleżanka mojej. Dwie młodsze.
I tu przyczynek do tytułu. Bliżniaczki rozwijały się normalnie do 8- go roku życia.
Potem wyrok. I coś co kojarzę mimo problemów poudarowych: wrodzona łamliwość kości. Zmęczona kobieta w średnim wieku idąca ulicą, obok dziewczyna. Obie pchają wózki inwalidzkie.
Tyle mówi się o pomocy, programach.
Ale gdy opuścił ją mąż jakoś nikt nie pomyślał o tym.
Że w budżecie pojawi się straszliwa przepaść.
Może już zapychana chwilówkami- wyrokami z krótkim odroczeniem.
Czy ktoś to jest w stanie zrozumieć.
Dura lex... No dobra, do cholery.
Prawdopodobnie najstarsza zajmie się młodszymi.
Ludziska już huczą: zasłużyła sobie, pójdzie siedzieć! Zabrać jej dzieci.
A wcześniej: dzielna dziewczyna. "Chu...." ją zostawił. Jak mógł, pewno znalazł sobie młodszą!
Jak łatwo oceniać, wyrokować.
"Kraj dobrej zmiany". A ludzie? Czy kiedyś zaczną się sami zmieniać? Wątpię.
Dlaczego o tym piszę? Bo w wielu sprawach nie jestem bez winy.